Z pomocą Krzysia Janeckiego sprawnie udaje nam się podejść na start i ...jazda!
Adrian trasę 8,2 km pokonuje w 19 min. 40 sek. i nie jest zbyt zadowolony. Ruby, jak to ma w zwyczaju pierwszego dnia zawodów, jest rozkojarzona i ogląda się na wszystkie strony, Izzie na swoim poziomie - nie pomaga za bardzo, ale też nie przeszkadza. Maya jak zwykle znakomicie a kroku dotrzymuje jej Wichita, która z tyłu daje z siebie wszystko.
Po kilku godzinach, po wywieszeniu wyników, okazuje się jednak że wcale nie jest tak źle. Zajęliśmy 11 miejsce na 43 zawodników. Przez chwilę nawet, zanim nastąpiła korekta wyników, byliśmy w dziesiątce - na 10 miejscu :)
Drugiego dnia od rana prószy śnieg, nie są to intensywne opady, ale wystarcza by przysypać nieco trasę. Warunki są dużo gorsze niż wczoraj, tak więc czasy też są gorsze.
Dziś sanki nie idą już tak znakomicie jak wczoraj, Ruby mniej więcej w tym samym miejscu włącza hamulec. Nasz czas z dzisiaj to 21:26, prawie dwie minuty gorzej niż wczoraj, co sprawia, że lądujemy na 14 lokacie exe-quo z Philipem Maudererem z Niemiec. Obawiam się jutrzejszego dnia, jeśli trasa będzie tak miękka jak dziś nie wiem jak poradzą sobie na niej nasze drobne sunie, szczególnie Maya, która bez względu na warunki zawsze biegnie na 100 procent i po dzisiejszym dniu ma prawo być zmęczona.
A po 19-tej w namiocie przy starcie wieczór mushera. Bawarska muzyka, lokalne jadło i piwo - obrazek rodem z Oktoberfest :) Zwijamy się dość wcześnie żeby się wyspać, w końcu jutro czeka nas, oprócz startu, długa droga do domu.
Dzień trzeci - lekki mróz i zachmurzone niebo. Dzisiaj się nawet nie denerwuję, co będzie to będzie. Cudów się nie spodziewam, za ciepło i za wilgotno żeby psy pobiegły rewelacyjnie. Poimy je porządnie przed startem. Adrian startuje minutę za Niemcem i dość szybko go dogania, nawet za szybko bo nasze psy już potem nie mogą odjechać, oglądają się i do samej mety dwa zaprzęgi wyprzedzają się nawzajem. Trudno powiedzieć czy zyskujemy na tym czy tracimy. Obawiam się, że tracimy bo jedziemy dziś ewidentnie szybciej od Philipa.
Zajmujemy ostatecznie 13-tą lokatę ze stratą 18 sekund do 12 i 29 sekund do 11 miejsca, które realnie było w naszym zasięgu. Kluczowy był drugi dzień zawodów, w którym straciliśmy za dużo czasu.
Tak czy siak jesteśmy zadowoleni. Patrząc przed zawodami na listę zgłoszonych zawodników miejsce w drugiej dziesiątce wzięlibyśmy w ciemno. Szkoda jedynie, że nie było bardziej mroźno i trasy nie były szybsze. Na treningach w takich warunkach psy sprawiały się rewelacyjnie.
W klasie C1 powtarza się podium sprzed dwóch tygodni z Gaberl. Złoto - Alex Serdjukov z Austrii, srebro i brąz dla Polaków, Mateusza Surówki i Mikołaja Włodarczyka, który ostatniego dnia wywalczył trzecie miejsce na podium.
Łącznie Polacy zdobywają 10 medali, w tym cztery złote (dwa Mateusza Surówki w D1 i O1 i dwa Waldka Stawowczyka w D2 i C2) oraz drużynowe Mistrzostwo Europy!
Zapraszamy do naszej galerii z zawodów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz